Chyba każdy z nas już tak kiedyś miał, że po obejrzeniu
filmu, który wywołuje ogromne emocje, nie mógł wydobyć z siebie słowa żeby go opisać.
Właśnie to mi towarzyszy po zapoznaniu się z „Now is good”. Film porządnie gra
na uczuciach i musiałam poczekać do następnego dnia żaby chociaż spróbować coś
o nim napisać.
Tessa jest chora na białaczkę. Postanawia przerwać leczenie,
które i tak jej nie uratuje tylko ewentualnie trochę przedłuży życie. Od tego
momentu dziewczyna tworzy listę rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią i
razem ze swoją przyjaciółką zaczyna ją realizować. Pewnego dnia zapoznaje się z
chłopakiem, który mieszka w domu obok niej. Zaczynają spędzać ze sobą coraz
więcej czasu i ich znajomość przeradza się w coś więcej. Ale czy pokonają
chorobę, strach, śmierć…?
„Now is good” porusza serca i bez chusteczek nawet nie
próbujcie go oglądać. Historia, która się tam dzieje może się wydarzyć w
rzeczywistości i pewnie już nie raz coś podobnego naprawdę się działo, co
powoduje, ze film jest jeszcze smutniejszy. Tessa jest nastolatką i już od kilku lat walczy z białaczką, ale
film nie pokazuje tej walki. „Now is good” pokazuje jej strach i niepewność
wiążących się z chorobą i z tym, że dziewczyna wie, że niedługo umrze. Postać
ta nie jest jakimś herosem tylko człowiekiem, który dobitnie pokazuje jaka
naprawdę jest rzeczywistość i co czuje osoba śmiertelnie chora. Chłopak,
którego poznaje też jest doskonale wykreowaną postacią. On także ma swoje
kłopoty oraz , co mi się bardzo spodobało, ma obawy związane z byciem z Tessą.
Może to na początku wydaje się głupie, ale przecież to normalne że obawia się
on utraty. Tym bardziej, że stracił już wcześniej ojca.
No dobra to teraz pozachwycajmy się grą aktorską i samymi
aktorami. Dakota Fanning, grająca Tessą, doskonale ukazywała emocje. Potrafiła
się odnaleźć zarówno w scenach smutnych jak i wesołych. No i jak w każdym
filmie musi też być jakieś ciacho – Jeremy Irvine. Podczas oglądania filmu i
wycieraniu oczu chusteczkami może nie skupiałam się na jego urodzie, ale
niewątpliwie jest on ślicznym aktorem. Dodatkowo w tym filmie miał naprawdę
dobrą rolę i doskonale ona do niego pasowała.
Jeżeli chodzi o muzykę w filmie to nie odgrywa ona jakiejś
większej roli. Tak w ogóle to zdecydowałam się obejrzeć ten film to usłyszeniu
piosenki „I know you care”, w której teledysku są sceny z „Now is good”. Przez
cały czas na nią czekałam, no i doczekałam się… z napisami końcowymi. Kiedy już
moje oczy były podpuchnięte od łez.
Polecam każdemu kto lubi dramaty oraz innym… może akurat im
się spodoba. Naprawdę warto. Świetni aktorzy, doskonale przemyślane postacie,
wspaniała i poruszająca historia.
ooo ♥ wiedzialam ze Ci sie spodoba :P
OdpowiedzUsuń- Jula
Oglądałam!
OdpowiedzUsuńPiękny, ale strasznie smutny...
I prześliczna piosenka Ellie! Zapętlałam ją przez dłuższy czas :)
Widziałam ten film i bardzo mi się podobał : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>