środa, 5 lutego 2014

PIĄTA FALA Rick Yancey


Ziemię atakują obcy. Zabijają 90 procent ludzi, na resztą zsyłają zarazę, a cząstka która została żyje w ukryciu i przerażeniu. Cassie przeżyła wszystkie cztery fale, nie dotknęła jej zaraza i udało jej się uciec przed wrogiem. Nie można tego powiedzieć o niektórych członkach jej rodziny, ale ona nadal żyje i ma dla kogo żyć. Lecz nie tylko Cassie walczy o przetrwanie. Stawić czoło obcym muszą też Sam( brat Cassie), Evan, Ben i kilku innych. Czy uda im się przechytrzyć mądrzejszych przybyszów? I czy nadejdzie piąta fala?


Wydaja wam się, że to będzie książka w której biegają ufoludki z wielkimi zielonymi głowami? Nic podobnego.  Mogę wam obiecać, że nie ma tam żadnego kosmity z długimi mackami. A jednak książka jest o inwazji obcych. „Piata fala” łamie stereotypy i przekonania. Pokazuje ciekawą i fascynującą wizję ataku ludzkości. W tej książce można się spodziewać wszystkiego, jest kilka momentów  które zaskakują i takich które powodują, ze nie możemy przestać czytać.


Na początku poznajemy Cassie, ale nie jeszcze przed inwazją, tylko już w trakcie. O tym co się działo na samym początku ataku Statku Matki dowiadujemy się z retrospekcji. Cassie prowadząc narrację pierwszoosobową opowiada nam o swoich przygodach od początku pierwszej fali. Książka jest podzielona na części i przy każdej  zmienia się narrator. Możemy zobaczyć akcje oczami Cassie, Bena, Evana i Sama. Nie można wśród nich wyróżnić jednego głównego bohatera, ale to Cassie jest poświęcone najwięcej czasu i to ona jakby „łączy” pozostałą trójkę. Evana poznaje gdzieś w połowie książki, Sam jest jej bratem, a Ben kolegą, którego poznała jeszcze w szkole. Żaden z bohaterów nie jest nudny, ale musze przyznać, że nie przepadam za Evanem. Na początku wydawał mi się podejrzany, a potem jego niektóre zachowania były denerwujące. Oprócz postaci, które relacjonują nam wydarzenia jest też kilka pobocznych bohaterów. Najbardziej z nich polubiłam Ringer, dziewczynę będącą razem z Benem w obozie Przystań i w oddziale.



Niesamowite jest to jak z upływem stron wątki wszystkich postaci się łączą. Rick Yancey doskonale wszystko przemyślał i dopasował. Jest to książka o inwazji obcych, a wcale nie wydaje się absurdalna. Autor przedstawił to w taki sposób, że jesteśmy w stanie uwierzyć, że coś takiego faktycznie mogłoby się stać. Książka jest napisana bardzo dobrze. Czyta się ją sprawnie i po trochę gorszym początku potem jest już tylko lepiej i lepiej. Koniec też jest niczego sobie. Rozwiązuje część wątków, ale pozostawia też niewyjaśnione sprawy powodując, że zastanawiamy się co się z niektórymi osobami stało.


Muszę przyznać, że nie byłam przekonana do tej książki, ale naprawdę warto było ja przeczytać. Pokazuje bardzo ciekawą wizję autora, dodatkowo napisaną w znakomity sposób. Polecam!

2 komentarze:

  1. Witaj :)
    Jeżeli bierzesz udział w wyzwaniach to chciałabym Cię zaprosić do udziału w moim autorskim - Czytam Opasłe Tomiska
    Szczegóły tutaj: http://recenzjeami.blogspot.com/2014/02/wyzwanie-czytam-opase-tomiska_4.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poproszę o liczbę stron, bo nie wiem ile wpisać ;)

      Usuń